Milczenie jest złotem, a cisza gówno daje.

Ilustracja: Dominika Bałdyga, insta: @tusipetki

Był konkurs?
Był!
Był plakat?
Był!
A skąd te nogi, po co na co i czemu tylko jedna goła, a druga jak golonka?Żadne tam feministyczne akcje, żadna wolność słowa i włosa.
Ot. Zwykły dzień, choć niezwykły 😉
Czytajcie!

Ślub był o szesnastej.
Spojrzałam na zegarek. Ledwie wkroczyliśmy w godzinę trzynastą. Kościół 2 minuty drogi od nas. Ubrania wyprasowane i przygotowane. ICH ubrania wyprasowane, bo ja od dziesięciu lat gustuję w niegniotliwych szmatach składających się w 200% z poliesteru i domieszki gumy arabskiej, żeby każdą fałdę dało się ucisnąć. Dupa zapocona, ale jaka oszczędność czasu!
Ogarnęłam raz jeszcze wszystko wzrokiem. W sumie, nie powinno być problemu. W sumie, to mogłam wtedy z rozpędu przyjebać w aluminiowe drzwi od klatki schodowej. Efekt byłby ten sam – ból, krzyk i żądza mordu.

Pozornie proste zadanie, taka bułka z masłem, w  ciągu dwóch godzin zamieniło się w ciężkostrawnego pączka z adwokatem: takim od spraw o mordestwo, pozbawienie praw rodzicielskich i rozwodów z orzekanie o winie.

Zaczęło się niewinnie od tego, że pozwoliłam sobie zniknąć w łazience na całe pięć minut. Samolubna sucz. Cała ja! Pięć minut na szczanie, sranie, kąpanie, ogolenie pach i nóg, umycie włosów. Wiem, wiem, trwonię czas na bzdety. Wysrać i wyszczać to mogłam się później. Na przykład po weselnym rosole.
Zamiast kąpania i mycia włosów ojebać się cała suchym szamponem. Otrząsnąć się potem jak pies z błota i iść. Golenie podobno też już jest passe. Full natural w modzie, a ja, jak zwykle, jakaś staromodna jestem. Pod prysznicem nadal nucę melodie z „Zakazanych piosenek”.
Nauczona doświadczeniem innych „wspólnych szykowań” łyknęłam dwie tablety positivum, popiłam drinkiem z neospazminy i ruszyłam ku nowej przygodzie!

Jak tylko zamknęłam drzwi od łazienki i wzięłam głęboki oddech zatytułowany „nareszcie sama”, do drzwi zaczęła napierdalać małą tłustą łapką Lady Pampers:
– Maaammmaaa! Maaammmaa! Maaaaaaaaaaama!!!!!!!!!
– Lady Pampers, mamusia siusia, zostaw ją w spokoju – szepnęła czule Małolata.
Jednak Brus uznał, że przekroczyła swoje kompetencje:
– Zostaw ją, niech wali aż jej się znudzi, nie mów jej, co ma robić!
– Chciałam tylko, żeby mama miała trochę spokoju!!
– No przecież się zamknęła w łazience, to ma spokój!!!
– Ale Lady Pampers wali w drzwi to przeszkadza!!!!
– Powali, powali i przestanie!!!!!!
– Dooooobraaa, żeby tylko potem nie było, jak się mama wkurzy, że nie próbowałam!!!!!
– Maaaaamaaaa! Mmaaaammaaa!!!!!
– Zostaw moją szczotkę, Lady Pampers!!!!!!
– Przecież ci jej nie zje!!!!!
– Ale może zniszczyć! Oddaaawaaaj!!!!!
– Aaa-aaa-aaaaaaaaaa!!! Maaa-mmmaaaaa-aaaaaaaaaa!!!!!!!!

Za drzwiami od łazienki byłam ja. Ta zrelaksowana. Oddychałam tak głęboko, że ręczniki wachlowały jak prześcieradła na wietrze. Siedziałam na kiblu i zaciskałam z całych sił ręce na rolce papieru toaletowego, czekając, aż tabsy zaczną działać. Zaciskałam też zęby, żeby nie wykurwić z pełnej pety, co ja myślę o takim relaksie.
Do Brusa i tak się nie odzywałam. Wczorajsze wspólne 6 godzin w aucie zostało zakończone małym nieporozumieniem. Ja strzepywałam z siebie wszystko, co przez czterysta kilometrów nakruszyła na mnie Lady Pampers, a w podzięce za profesjonalną opiekę usłyszałam, że pewnie wytrzepuję łupież z bobra. Tak więc ostatnie 12 godzin upłynęło nam w ciszy i koniecznej wymianie dwóch zdań.

Nucąc pod nosem coraz głośniej „Już nie ma dzikich plaż, na których zbierałam bursztyny”, weszłam do wanny i przy dźwiękach „A mewyyy óseeemkiii…”
– MAAAAAAAAAAMAAAAAAAAAA!!!
„…kreśliłyyy…”
– MAAAAAAAAAAMMMMAAAA!!
„…kreśliłyyy, kreeeśliiiłyyy”, dokonałam szybkiego prysznica, uznając, że najpierw uspokoję Lady Pampers i zajmę się sobą za chwilę. Za chwilę…

O 15:30…
O PIĘT-NAS-TEJ TRZY-DZIEŚ-CI stałam w przedpokoju w samych gaciach i rajstopach. Patrzyłam na rozpaczliwy grymas twarzy malujący się na twarzy Małolata i słuchałam jej płaczliwego tonu, że te włosy co ja jej zakręciłam…
– To miały być faaaale, a nie loooki!
Patrzyłam też, jak Lady Pampers w białych rajstopach i balowej kiecce robi za mopa do podłogi, na którą chwilę wcześniej wylała się Brusowi cola.
Zerknęłam kątem oka za odsłonięte okno, za którym to swoim kątem oka zerkał na babę z cycami na wierzchu, czyli na mnie, przechodzień.
Było mi baardzo wszystko jedno. Nikt mnie tu nie zna. Najwyżej dziadek Pana Młodego, u którego się zatrzymaliśmy, będzie miał nowy szacun na dzielni.
Albo współczucie.
Słuchałam, jak Brus pyta, czy założyć ma czerwony krawat w kropki, czy bordowy w groszki…
– Mamo?… Mamoo, wszystko w porządku?
Pierwsza zorientowała się Małolata.
– Jak chcesz Mamusiu, to Cię szybko umaluję.
Brus też przystanął.
– Kochanie, już Ci przynoszę sukienkę!
Nawet Lady Pampers przestała napierdalać ciałkiem po panelach, wysunęła się spod ławy i popatrzyła na mnie. Pozwoliłam sobie nic nie powiedzieć. Nałożyłam w ciszy stanik i sukienkę przyniesioną przez Brusa. Wystawiłam twarz do Małolaty, która już czekała z pędzlami i cieniami. Wzięłam głęboki oddech.
Uśmiechnęłam się do siebie w myślach. Wystarczyło się nie dać wyprowadzić z równowagi. Można bez krzyku? Można!
– Mamoo, a możesz się tak nie marszczyć? Nie mogę Cię pomalować, bo masz tyle zmarszczek…
Otworzyłam oczy i spojrzałam Małolacie baaardzo głęboko w jej ślepka.
– Jesuuu, przepraszam! Po prostu nigdy nie widziałam tylu zmarszczek z bliska…

Pięć minut później siedzieliśmy w samochodzie.
Ja, moja jedna nieogolona noga, moje pół pomalowanej twarzy i dwie kolejne połknięte tabletki na uspokojenie. Brus i jego czerwony krawat w kropki, nad którym błądził, z ledwością powstrzymywany, jego głupkowaty wyraz twarzy. Małolata i jej loki, które miały być falami, nieutulona w swym nastoletnim cierpieniu, które urosło do rangi niemożliwego do wytrzymania, bo jeszcze buty nagle zaczęły cisnąć.
Krępującą ciszę przeciął słodki głosik Lady Pampers:
– Fu! Fu! Fuuuuuuu!
Tej Lady Pampers, która uznała, że właśnie teraz wydarza się idealny moment, żeby się zesrać po trzydniowym zatwardzeniu.

Ahuj, przygodo!


Premieta PATOPLAKATÓW już w wkótce. Jeżeli nie chcesz jej przegabić, zapisz się TUTAJ

503 Service Unavailable

Service Unavailable

The server is temporarily unable to service your request due to maintenance downtime or capacity problems. Please try again later.

Additionally, a 503 Service Unavailable error was encountered while trying to use an ErrorDocument to handle the request.